„Z perspektywy NATO 57-letni Mark Rutte jest wręcz idealnym kandydatem. Z jednej strony jest sprawdzonym zwolennikiem polityki transatlantyckiej, ale nie takim, który tańczy, tak jak mu zagra Waszyngton. Z drugiej strony jest zdeklarowanym i przekonanym zwolennikiem Ukrainy, ale nie jest zaciekłym przeciwnikiem Rosji. Półtorej dekady na czele holenderskich koalicji rządowych i równie długi czas w Radzie Europejskiej nauczyły Ruttego, jak osiągnąć sukces poprzez negocjacje i kompromis. W organizacji, która działa zgodnie z zasadą konsensusu, ma to ogromną wartość” – czytamy na łamach Sueddeutsche Zeitung.

Gazeta Franfurter Allgemeine Zeitung skupia się z kolei najbardziej na potencjalnych relacjach Ruttego z Donaldem Trumpem (o ile ten ostatni wygra wybory prezydenckie w USA).

„Mark Rutte jest postrzegany w Brukseli jako rodzaj polisy ubezpieczeniowej na wypadek powrotu Donalda Trumpa, ponieważ rzekomo dobrze dogadywał się z bardzo krytycznym wobec NATO Republikaninem podczas jego pierwszej kadencji. Trumpowi zazwyczaj chodzi o pochlebstwa, a w przypadku jego ponownego wyboru to by nie wystarczyło. Jako prezydent kierował się dwoma zasadami w polityce zagranicznej: trzymać Amerykę z dala od wojen i przerzucać koszty na inne państwa, w tym na sojuszników. To, że zawsze mogliśmy polegać na USA, jak powiedział kanclerz Scholz w Bundestagu, brzmi bardziej jak zaklęcie niż analiza. Nadzieja na ponowne zwycięstwo Bidena to jeszcze nie strategia. Przewidująca polityka musiałaby uwzględnić fakt, że Europejczycy mogą wkrótce stanąć w obliczu znacznie większych obciążeń, zarówno finansowych, jak i militarnych” – czytamy.

Na łamach Straubinger Tagblatt/ Landshuter Zeitung przeczytać można z kolei m.in., że Rutte to „maszyna do zawierania kompromisów”.

„Rutte nie jest rozwiązaniem awaryjnym. Nie jest tylko mężem stanu, który ma teraz czas, ponieważ po 13 latach stracił swoje stanowisko w kraju. Już przed kryzysem w swoim rządzie interesował się stanowiskiem na czele zachodniego sojuszu. On wnosi kwalifikacje, które Sojusz w tych czasach może dobrze wykorzystać. Rutte rządził w różnych konfiguracjach, co czyni go chodzącą maszyną do zawierania kompromisów. Uważany jest za absolutnego pragmatyka, który nie uważa siebie za najważniejszego, lecz stawia na pierwszym miejscu sprawy i poszukiwanie rozwiązań. Rutte, dzięki długiemu okresowi jako premier, ma doskonałe powiązania zarówno po tej, jak i po tamtej stronie Atlantyku. Znaczącym argumentem za jego wyborem jest to, że do kandydowania zachęcał go nie tylko prezydent USA Joe Biden, ale także jego poprzednik i potencjalny następca Donald Trump” – czytamy.