W swoim wpisie Nawrocki stwierdził, że takie działania są nie tylko nieprzyzwoite, ale także sprzeczne z badaniami historycznymi i pamięcią Polaków o II wojnie światowej. Jego zdaniem, usunięcie tych postaci to wymazanie ważnych symboli heroizmu i poświęcenia.

Minister kultury Hanna Wróblewska broniła decyzji muzeum, twierdząc, że wystawa powinna zachować swoją pierwotną strukturę zaprojektowaną przez Rafała Wnuka, Pawła Machcewicza, Janusza Marszalca i Piotra M. Majewskiego. Wróblewska argumentowała, że w 2017 roku ówczesny dyrektor muzeum dokonał politycznej ingerencji w kształt wystawy głównej, naruszając prawa autorskie twórców, co zostało potwierdzone wyrokiem sądu. W jej opinii, ingerencje cenzorskie były częste za rządów PiS, a obecna wersja wystawy jest bliższa oryginałowi.

Nawrocki nie zgodził się z tą oceną, wyliczając szereg zmian, które należałoby wprowadzić, aby powrócić do pierwotnej wersji wystawy. W jego ocenie, aby przywrócić "pierwotną wersję", trzeba byłoby przywrócić m.in. treści przedstawiające żołnierzy Wehrmachtu jako „ofiary wojny”, ukryć Irenę Sendlerową w ciemnym kącie, usunąć ekspozycje poświęcone "Hubalowi" i Marianowi Rejewskiemu, a także wyeliminować wątki dotyczące represji Niemców wobec Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku.

Prezes IPN zaproponował, aby po prostu przywrócić bohaterów na wystawę, przeprosić Polaków, odesłać dyrektora Wnuka do domu i zamknąć sprawę. Jego zdaniem, decyzje o kształcie wystawy powinny być podejmowane przez historyków, a nie pod wpływem politycznych nacisków.