Kowal jest przewodniczącym Zespołu ds. Współpracy z Ukrainą. Udał się dzisiaj do Lwowa w związku z rosyjskim atakiem na to miasto, który miał miejsce w środę.

Przed Cmentarzem Łyczakowskim dziennikarz stacji Polsat News rozmawiał z merem Lwowa Andrijem Sadowym na temat pomocy, jakiej potrzebuje obecnie miasto.

„ Polska pomoc bardzo się przyda. Dzisiaj wszystkie środki wykorzystujemy do zakupu wojskowego sprzętu, aby przesyłać je naszym żołnierzom na froncie” – powiedział Sadowy.

„Musimy odbudować miasto, nie będziemy żyć w schronach” – dodał.

W tym momencie niespodziewanie przed kamerą pojawił się Kowal. „O, witam. Akurat mamy łączenie na Polsat” – powiedział Sadowy do Kowala.

Następnie obydwaj mężczyźni się uścisnęli. „Naprawdę? Nikt nie uwierzy, że żeśmy się spotkali” – odpowiedział Kowal.

Poinformował następnie, że przyjechał do Lwowa po to, aby złożyć na Cmentarzu Łyczakowskim.

„Potem z panem merem zobaczymy miejsce po ataku i będziemy się zastanawiali, jak wykorzystać wsparcie Polski” – powiedział Kowal. „Każde wsparcie dzisiaj dla Ukrainy i Ukraińców to pokazanie Putinowi, że nie wyizoluje nas. Będziemy tu przyjeżdżali, będziemy wspierali Ukraińców, nie boimy się i ta wojna skończy się jego klęską” – dodał.

Kowal znany jest z bardzo proukraińskiej postawy. Polityk ten bywa czasem pogardliwie nazywany przez internautów „posłem mniejszości ukraińskiej”, wzorem mniejszości niemieckiej, która ma swojego reprezentanta w polskim parlamencie.