Zapewne można przypuszczać, że całe sztaby psychologów KGB-wskiej proweniencji tworzą coraz bardziej drobiazgowe schematy psychologiczne wielkiego Donalda. A gdy już wyłapywane są słabe strony, specjaliści zastanawiają się, jak to wykorzystać do jak najlepszych warunków pokoju dla Rosji. Już półtora miesiąca temu część analityków zwracała uwagę, że rosyjscy spece wskazywali na grzech pychy „Donalda Frydrychowicza”.
Ciągłe przechwałki Trumpa, że jest w stanie zatrzymać konflikt na Ukrainie w ciągu 24 godzin zostały skwapliwie wykorzystane. Gospodarz Białego Domu dał się wepchnąć dzięki takiemu swojemu myśleniu – w rolę kogoś, komu bardziej zależy na szybkim zawarciu ugody. A jak drugiej stronie na czymś zależy, to ten kto się targuje po drugiej stronie natychmiast uzyskuje przewagę, bo jemu się wcale nie spieszy. Tę zasadę znają kupcy od Amsterdamu po Bombaj, ale jakoś nie przyszła ona do głowy Trumpowi.
Na szczęście z czasem prezydent USA zorientował się w grze Kremla i zrozumiał, że nie może wyznaczać sobie kolejnych terminów wygaszenia konfliktu. Tyle, że teraz spece z Kremla wydają się grać na innej przywarze republikańskiego prezydenta - bardzo silnej u niego skłonności do pomnażania osobistego majątku.
Korespondenci w Moskwie twierdzą, że doszły do nich wieści, że Putin nakazał swym ekspertom przeanalizować jakie pomysły na projekty mogące przynieść zyski bezpośrednio prywatnym firmom Trumpa, mogą łagodzić partnera ze Stanów Zjednoczonych. Podobno najbardziej przemawiającym do próżności Trumpa ma być propozycja budowy gigantycznego wieżowca Trump Tower w centrum Moskwy.
Wśród kolejnych pokus mają być bardzo dogodne warunki sprzedaży firmom Trumpa rzadkich metali i oferty skrojone wręcz dokładnie pod poszczególne elementy finansowego imperium przywódcy USA. Na stole ma być też bardzo korzystna dla Ameryki wizja ścisłej kooperacji USA, Rosji i Arabii Saudyjskiej w kształtowaniu cen ropy na rynkach światowych.
Czy Trump złapie się na takie błyskotki? Trudno orzec, ale sam fakt, że Moskwa tyle wagi przywiązuje do takich pokus powinien dawać do myślenia obecnemu prezydentowi USA. Bycie przewidywalnym w polityce to ogromna słabość.
Piotr Semka