„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego” – brzmiały początkowe słowa wyryte na tablicy umieszczonej przez prowokatorów związanych z Obywatelami RP, którą umieścili oni pod Pomnikiem upamiętniającym tragedię z 2010 roku.

W dalszej części napisu umieszczonego na tablicy, prowokatorzy oskarżyli prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego o to, że „ignorując wszelkie procedury kazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach”.

Gdy delegacja PiS z prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim znalazła się wczoraj wieczorem pod pomnikiem powitał ją, poza agresywnym gronem prowokatorów, również funkcjonariusz policji, który przestrzegł Kaczyńskiego przed jakąkolwiek interwencją mającą na celu usunięcie wspomnianej tablicy spod pomnika.

Tablicy w agresywny sposób broniła starsza kobieta, m.in. odpychając Jarosława Kaczyńskiego.

To jest putinada, którą wy tutaj popieracie” – mówił do funkcjonariusza policji prezes PiS.

Ostatecznie towarzyszący byłemu premierowi RP posłowie PiS zabrali sprzed pomnika zarówno tablicę, jak i złożony obok niej przez prowokatorów wieniec.

W stronę prezesa PiS oraz towarzyszących mu polityków leciały ze strony agresywnych prowokatorów wulgaryzmy.

Starsza kobieta już po całej akcji, upajała się swą postawą wobec Kaczyńskiego, mówiąc: „Ale mu k… ,ch… dałam”.

Zdaniem posłanki PiS Anity Czerwińskiej "wystawiona została osoba z HIV, aby atakować interwencję ws. oszczerczej tabliczki" oraz "naruszać nietykalność cielesną prezesa Kaczyńskiego.

Z kolei według prowokatorów zabrana przez polityków PiS spod Pomnika Smoleńskiego tablica warta była ok. 1000 zł.