Po uzyskaniu wotum zaufania przez rząd rozpoczynają się intensywne konsultacje dotyczące rekonstrukcji gabinetu – mających objąć m.in. obsadzenie stanowiska rzecznika rządu. W kuluarach najczęściej pojawiają się nazwiska Adama Szłapki (lider Nowoczesnej) jako ewentualnego oficjalnego głosu rządu oraz właśnie Macieja Berka jako naturalnego kandydata na prezesa NIK.

Maciej Berek To wieloletni dyplomata i urzędnik KPRM, pełni kluczową rolę w organizacji i zarządzaniu pracą rządu. Często określany jest jako „drugi po premierze” – jest zaufanym doradcą Tuska.

Stanowisko prezesa NIK to jedno z politycznie najważniejszych: kadencja trwa sześć lat i może wykraczać poza jedną kadencję parlamentu. Wybór wymaga bezwzględnej większości w Sejmie i zgody Senatu, co oznacza, że nominacja Berka będzie musiała zostać zaakceptowana przez wszystkie koalicyjne frakcje, w tym PSL, Trzecią Drogę i Lewicę.

Oprócz Berka w grze pojawiają się także inni kandydaci: wspomina się choćby o Marcinie Kierwińskim – jednak jego szanse oceniane są jako znacznie mniejsze. Z kolei nazwisko obecnego wiceszefa NIK – Jacka Kozłowskiego – pada jako bardziej techniczne, ale bez siły poparcia politycznego na miarę Berka.