Kosiniak‑Kamysz twierdzi, że CIC „wywołują protesty społeczne” i „nie spełniają swojej roli”. Nie prezentuje przy tym żadnych danych, które potwierdzałyby nieefektywność tych placówek. A przecież program Funduszu Azylu, Migracji i Integracji (FAMI) finansuje ośrodki od lat, m.in. w Bydgoszczy czy Lublinie, gdzie objęto pomocą tysiące osób – w postaci kursów języka, porady prawnej czy wsparcia psychospołecznego.

Ukryty haczyk

Propozycja przeniesienia kompetencji bez likwidacji faktycznych miejsc integracji oznacza: zostawiamy migrantów bez żadnego realnego wsparcia – ale możemy powiedzieć, że „przeniesiono” odpowiedzialność na urzędy. To dyletanckie mataczenie – polityczna trikologia w czystej postaci.

Zamęt zamiast rozwiązań

W dodatku Kosiniak‑Kamysz obwinia PiS o "przygotowywanie budynków pod przyjmowanie nielegalnych migrantów", ale sam nie wyjaśnia, jaki wariant przyjęli jego ministrowie. Czy rzeczywiście wstrzyma się procedury, czy takim samym sposobem odkłada temat na później?

Czego Polacy chcą?

  • Klarownych zasad – co się robi z migrantami, jakie procedury, gdzie i w jakim celu.
  • Realnego wsparcia – nie przeniesień urzędniczych słów, ale instrumentów działających w terenie.
  • Transparentności – zamiast lęku przed protestami, rzetelnego informowania społeczności lokalnych

Kryzys wiarygodności PSL

PSL z Kosiniakiem‑Kamyszem na czele pojawia się tu jako kolejna partia, która najgłośniej krzyczy – "mataczenie!", ale żadna konkretna wizja tego nie podaje. To polityka strachu i pozorów zamiast jasnego stanowiska.

Można też  odnieść wrażenie, że obecnemu jeszcze szefowi PSL i wiceministrowi udzielił się stan od samego Donalda Tuska. A może zwyczajnie próbują odpalić procedurę, jak tu przekimać kolejne dwa lata na ciepłych stołkach?