1 sierpnia to w Warszawie dzień szczególny. Setki mieszkańców stolicy odwiedza Powązki Wojskowe, aby zapalić znicze na powstańczych grobach. Wśród nich są ludzie, których polityczne wychowanie rozpoczęło się w podziemnym antykomunistycznym Ruchu Młodej Polski. Tego dnia ich kroki kierują się ku mogile żołnierza kaprala podchorążego. Kto walczył w Powstaniu Warszawskim w batalionie Narodowej Organizacji Wojskowej – Armii Krajowej „Gustaw”, a następnie był żołnierzem batalionu „Harnaś”. To mogiła Wiesława Chrzanowskiego, działacza konspiracyjnej grupy Młodzieży Wielkiej Polski, potem Młodzieży Wszechpolskiej, a wreszcie Narodowej Organizacji Wojskowej, która weszła w skład Armii Krajowej. Komuniści skazali go na karę ośmiu lat pozbawienia wolności po wojnie, a potem inwigilowali go aż do końca PRL-u. Los potraktował go łaskawiej niż wielu przedstawicieli jego pokolenia, którzy często nie mają do dziś własnego grobu. Odrodzona Polska obdarzyła go zaszczytem funkcji marszałka pierwszego, demokratycznie wybranego sejmu.

 

Wiesław Chrzanowski dla młodopolaków był żywym paradoksem. Przystąpił do powstania, choć miał duże wątpliwości co do sensu jego wszczęcia. Bogusław Kielnicki, autor biografii marszałka Chrzanowskiego pisał: „Pamiętam, jak wielokroć spacerowałem z nim po Powązkach. Zawsze przychodziliśmy także na kwaterę powstańców. Kiedyś byłem tam z moim kilkunastoletnim  synem. Profesor wspominał historie rodzinne związane z udziałem jego przodków w powstaniu 1863 roku. W pewnym momencie przerwał, spojrzał na mojego syna stojącego w mundurze harcerskim i powiedział: »Patrzysz teraz na mnie tak, jak ja w twoim wieku patrzyłem na starych powstańców styczniowych w ich kombatanckich mundurach, często z długimi i siwymi brodami. Jak ich mijałem, stawałem na baczność i salutowałem do mojej gimnazjalnej czapki«.

 

Te słowa pokazują, że Chrzanowski, rocznik 1923, wychował się w tradycji powstańczej, ale jednocześnie w swoich wspomnieniach zawsze podkreślał, że póki mógł, starał się decyzji o podjęciu powstania się przeciwstawiać. Przywołując tamte dramatyczne dni, mówił: „Kierownictwo naszej akademickiej organizacji Młodzieży Wszechpolskiej miało inny od komendy AK pogląd na sytuację. Jeszcze 28 lipca 1944 roku a więc tuż przed terminem pierwszej mobilizacji, Zarząd Młodzieży Wszechpolskiej stołecznego środowiska postanowił przeciwdziałać wywołaniu powstania. W dniu jego wybuchu – nie bez wysiłku – dotarliśmy do kilku członków Rady Jedności Narodowej. Próbowaliśmy go skłonić do zaniechania powstańczej decyzji, tłumacząc, że w ówczesnych warunkach akcja jest pozbawiona szans powodzenia – przecież dotarły już informacje o aresztowaniu już ujawnionej w ramach akcji »Burza« Komendy AK i Delegatury Rządu w Lublinie – a jej koszt polityczny i ludzki będzie straszliwy. Wejdziemy zdekonspirowani, rozbici w nowy okres okupacji sowieckiej. Zbigniew Stypułkowski (członek RJN – przyp. aut) zapewnił naszego przedstawiciela, że poprzedniego dnia na posiedzeniu rady odstąpiono od decyzji o powstaniu. A właśnie wtedy jego syn wychodził na koncentrację oddziału.

 

To niezwykle dramatyczna scena. Ojciec Stypułkowski senior jest przekonany, że Rada, odcinając się od decyzji o wywołaniu powstania, oddaliła wybuch zrywu. A jednocześnie młody Chrzanowski jest świadkiem, jak syn Stypułkowskiego Andrzej wychodzi z domu, nie wiedząc jeszcze że na spotkaniu swego zgrupowania „Baszta” wysłucha rozkazu o rozpoczęciu walki. Wiele razy zdarzyło mi się stać nad grobem marszałka Chrzanowskiego i rozważać jak potworne dylematy zmuszone było rozwiązywać jego pokolenie. Instynktownie zawsze uznawałem racje tych, którzy bronili zrywu. Ale też nigdy nie pozwalałem znieważać opinii tych, którzy mieli wątpliwości, ale broń do ręki wzięli. Sam Chrzanowski tamte dramatyczne dni podsumował tak: „Mieliśmy wtedy po 20 lat i właściwy temu wiekowi oraz ciśnieniu sytuacji temperament, zrozumiałą potrzebę sprawdzenia się, mimo to odczuwaliśmy niepokój. Jaki był finał? Oczywiście wszyscy wzięliśmy udział w powstaniu. Mieliśmy silne poczucie dyscypliny wojskowej i honoru. Wielu poległo. Ja byłem ranny. Mój stosunek do akcji powstańczej w tym momencie znalazł wyraz w tym, że odmówiłem przejścia do działu propagandy i pozostałem w oddziale bojowym”.

 

Bardzo gorzko brzmi inny fragment Chrzanowskiego. Wspominając swoją konspiracyjną grupę Młodzieży Wszechpolskiej, Wiesław Chrzanowski dokonuje upiornego wyliczenia. „W moim środowisku (w znaczeniu historycznym) UB i NKWD aresztowało 65 osób, z których na 8 wydano, a na 5 wykonano wyroki śmierci, 4 osoby deportowano do łagrów w głębi Związku Radzieckiego, 3 osoby skazano na dożywocie, a 32 osoby łącznie skazano na 189 lat więzienia. I dodaje „Zestawienie to nie obejmuje represji wobec innych warszawskich środowisk narodowych spoza wojennego Okręgu Stołecznego Stronnictwa Narodowego”.

 

Jeśli będziecie 1 sierpnia na Starych Powązkach odnajdźcie grób Wiesława Chrzanowskiego. I zapalcie świeczkę.

Grób Wiesława Chrzanowskiego znajduje się na Starych Powązkach: kwatera/parcela 229, rząd 3, miejsce 23/24.