„Nikt nie jest w stanie zmieniać świata sam. My jako małżeństwo pokazujemy, jak bardzo zwiększa się skuteczność, gdy się wspieramy. Jednak nie osiągnęlibyśmy niczego, gdyby dookoła nas nie było wielu ludzi, którzy nam pomagają, współpracują we wspólnej sprawie. Ta nagroda jest wyrazem uznania dla nas wszystkich! Tylko działając razem możemy wygrać to zmaganie” – mówią Ewa i Lech Kowalewscy, dziękując duszpasterzom, asystentom kościelnym, oraz przyjaciołom z Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. „Ta nagroda wzmacnia nasze ruchy, więc dotyczy nas wszystkich” – podkreślają.

Krzyż „Pro Ecclesia et Pontifice” jest uhonorowaniem wieloletniej pracy, ale też otwiera perspektywy, zaprasza do nowych działań. O czym teraz marzą państwo Kowalewscy? „To oczywiste, że gorąco pragniemy, aby każde dziecko było bezpieczne i mogło się prawidłowo rozwijać od poczęcia w łonie matki aż do naturalnej śmierci. Marzymy o tym, aby nie wróciła marksistowska ideologia, która zakłada, że człowiek i jego godność nic nie są warte. Wyzwań jest bardzo wiele, ale razem jesteśmy silniejsi i nie damy się tak łatwo pokonać. Chcemy, aby Polska była krajem, który buduje swoją przyszłość na fundamencie katolickiej wiary, stabilnej rodziny i bezpieczeństwa swoich dzieci” – odpowiadają.

Lech elektronik informatyk, Ewa polonistka i dziennikarz katolicki, znakomicie się uzupełniają, dzieląc się zadaniami, ale zawsze pracują razem. Poznali się w latach 70., gdy aktywne działali w Gdyńskim Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego przy parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa u sławnego Króla Kaszubów ks. prałata Hilarego Jastaka. Od 1985 roku po ukończeniu kursu dla doradców życia rodzinnego pracowali wolontarystycznie przez 25 lat w parafialnej Poradni Rodzinnej przy Katedrze Oliwskiej. W latach 90. zaangażowali się w działalność pro-life.

Antoni Szymański poznał Ewę i Lecha Kowalewskich w 1991 roku podczas ich prac nad tłumaczeniem i polskim wydaniem książki Jacka i Barbary Willke pt. „Aborcja: pytania i odpowiedzi”. Od tamtego czasu ma okazję podziwiać ich zaangażowanie w problematykę ochrony ludzkiego życia od poczęcia, ogrom wykonanej przez nich pracy i codzienne zaangażowanie. „To dzieła takie jak portal www.hli.org.pl, prowadzony w kilku językach, zawierający aktualności dotyczące ochrony życia, specjalistyczne materiały i opinie odnoszące się do tej tematyki. To także żywe uczestnictwo w dyskusji, jaka toczy się w Polsce i na świecie odnośnie do ludzkiego życia w fazie prenatalnej poprzez udział w setkach programów radiowych i telewizyjnych. Organizowanie tematycznych i na wysokim poziomie merytorycznym konferencji prasowych, sesji i konferencji naukowych również o zasięgu międzynarodowym, a w ostatnim czasie także bloga docierającego do szerokiego grona odbiorców” – wylicza socjolog współpracujący z Ewą i Lechem Kowalewskimi.

Są organizatorami dużych międzynarodowych kongresów pro-life w Moskwie, Kijowie i Warszawie. Występowali podczas Światowych Kongresów Rodziny. Są pomysłodawcami inicjatywy „Od Oceanu do Oceanu w obronie cywilizcji życia i miłości”, w ramach której kopia Ikony Częstochowskiej przejechała 200 tys. km przez 29 krajów na 5 kontynentach. Uczestniczyli i wygłaszali wykłady na kongresach organizowanych w Watykanie przez Papieską Radę ds. Rodziny oraz inne międzynarodowe organizacje pro-life w wielu krajach. W sumie w misji głoszenia Ewangelii Życia Ewa odwiedziła 48 krajów, a Lech 51. W tej misji każde z nich przejechało prawie 1 mln km. Byli delegatami Konferencji Episkopatu Polski na wszystkie Światowe Spotkania Rodzin z Ojcem Świętym Janem Pawłem II.

Krzyż „Pro Ecclesia et Pontifice” („Dla Kościoła i Papieża”) to jedno z wysokich odznaczeń Stolicy Apostolskiej, przyznawanych świeckim przez papieża w dowód uznania dla zaangażowania w pracę na rzecz Kościoła, na wniosek biskupa diecezjalnego. Został ustanowiony przez papieża Leona XIII 17 lipca 1888 roku dla upamiętnienia 50-lecia jego kapłaństwa. Ewa i Lech Kowalewscy dołączyli do innych zasłużonych obrońców życia uhonorowanych tym odznaczeniem: Alicji Grześkowiak, Wandy Półtawskiej, Antoniego Zięby czy Włodzimierza Fijałkowskiego.